środa, 28 listopada 2012

Rozdział 12: "Przegrana z uczuciami"


Kolejne tygodnie mijały szybko. W Hogwarcie panował przyjemny spokój nie przypominający uczniom o tym, co dzieje się za murami zamku. A działo się wiele – w Proroku Codziennym lista osób zaginionych powiększała się z każdym dniem, nagłówki na pierwszych stronach krzyczały o zabójstwach i atakach Śmierciożerców, kolejna mugolska wioska poszła z dymem… Z tego co pisali wynikało także, że Ministerstwo próbowało działać, lecz jak widać nie panowali już nad tym. Wiele osób domagało się zmiany Ministra Magii, gdyż uważali, że Dugald McPhail nie radzi sobie z własnymi obowiązkami. Trudno się mu dziwić, skoro Bartemiusz Crouch miał wolną rękę i rządził wszystkimi jak chciał… I to sprawka tylko jednego czarnoksiężnika, Lorda Voldemorta, który manipulował ludźmi, a oni nawet tego nie zauważali.

- „Według najnowszych doniesień wiadomo nam, iż Bartemiusz Crouch wydał zgodę aurorom na bezpośrednie używanie Zaklęcia Niewybaczalnego do uśmiercenia ściganych Śmierciożerców”…
         Cała  siódemka siedziała na śniadaniu. Remus, prenumerujący Proroka, czytał zszokowany fragment artykułu z pierwszej strony.
- „Takich jak oni powinno zabijać się od razu. Zbrodnie, jakich dokonują na polecenie Sami-Wiecie-Kogo są zbyt okrutne, by nawet była mowa o procesie w ich sprawie. Będę starał się również o zgodę Ministra Magii na dokonywanie pocałunków przez dementorów na złapanych, nadal żyjących sprzymierzeńcach Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymiawiać – mówi pan Crouch. – Głównie jednak moi ludzie starają się zlokalizować ich przywódcę, Sami-Wiecie-Kogo”…
- Co on chrzani?! – oburzył się Syriusz, przerywając czytającemu Remusowi. – Przecież on chce zamienić w aurorów w Śmierciożerców! Pozwala im używać Zaklęć Niewybaczalnych!
         Remus odrzucił gazetę na stół. Lily natychmiast ją pochwyciła. Z pierwszej strony patrzyło na nią wielkie zdjęcie Crouch’a. Nie chcąc dłużej na nie patrzeć, otworzyła gazetę i zaczęła szukać zaktualizowanej listy zaginionych osób oraz artykułów mówiących o nowych zamieszkach. Przejrzała całą gazetę i na przedostatniej stronie ujrzała nagłówek „ZAGINIENI”. Zlustrowała ją szybko wzrokiem, lecz nie trafiła na żadne znane jej nazwisko. Odetchnęła z ulgą. Już miała zamknąć magazyn, kiedy jej uwagę przykuł nagłówek w dole strony – „POSZUKIWANI”.
- Syriuszu, czy to nie jest przypadkiem twoje kuzynka…? – zapytała Lily, marszcząc brwi. Podsunęła mu pod nos Proroka. Mina mu zrzedła, kiedy ujrzał największe ze zdjęć.
- Bellatrix Black. Kochana, milusia kuzyneczka… – parsknął sarkastycznie. Wziął gazetę od dziewczyny i przyjrzał się danej rubryce.
- O, a to jej narzeczony, Rudolf Lastrange. Z tego co słyszałem zaręczyli się jeszcze przed moją ucieczką z domu. Czego ona nie zrobi dla pieniędzy i tradycji Toujours Pur
- Toujours Pur? – zapytała Marlene.
Blondynka wyszła ze Skrzydła Szpitalnego tydzień po obudzeniu się ze śpiączki. Pogodziła się już z bliznami, jednak nie można już ujrzeć jej było w bluzce  krótkim rękawem – blizny obejmowały całe ręce, z wyjątkiem dłoni, oraz części klatki piersiowej.
- Zawsze czyści.
- Czyli ona to robi dla… czystej krwi?
- I majątku. Jak większość członków mojej rodziny – odpowiedział monotonnie i wrzucił do ust pasztecik dyniowy.
         Reszta zamilkła. Nie wiedzieli co odpowiedzieć. Oczywiście, wiedzieli o sytuacji w domu Blacków, bo Syriusz tego przed nimi nie ukrywał.
- Cześć wszystkim.
         Przy stole pojawił się Robert. Podszedł do Marlene i chwycił ją delikatnie od tyłu za ramiona. Podniosła głowę do góry i uśmiechnęła się szeroko.
- Cześć kochanie – zwrócił się do niej z uśmiechem i schylił się, by pocałować ją w usta.
         No tak. Lena i Rob zostali parą. I to chyba najbardziej trafną i szczęśliwą na świecie. Godziny spędzone przez chłopaka przy łóżku chorej dziewczyny opłaciły się, bo gdy tylko wyszła ze Skrzydła Szpitalnego i Robert zobaczył ją na korytarzu porwał gdzieś blondynkę, a gdy wspólnie wrócili trzymali się za ręce.
         Lily uśmiechnęła się. Cieszyła się ze szczęścia przyjaciółki. Spojrzała w bok i spotkała spojrzenie radosnych orzechowych oczu Jamesa. Również się uśmiechał. Odwróciła szybko wzrok i wbiła go w swoje tosty z konfiturą morelową, bo poczuła radosny ucisk w okolicach serca.
- Och, hamujcie jakoś te wasze miłosne odruchy, ludzie tu jedzą śniadanie! – mruknął głośno Syriusz. Wszyscy, łącznie z zakochanymi, zaśmiali się głośno.
- Gdybyś miał taką piękność na wyłączność też nie mógłbyś ich powstrzymywać – odrzekł Robert z uśmiechem na twarzy.
         Syriusz cmoknął przeciągle.
- Powiedział bym coś na temat cudownych i niepodważalnie ślicznych uroków twojej piękności, ale bez wątpienia dałbyś mi w ryj, stary.
         Panowie zarechotali głośno, Marlene zrobiła się czerwona ( nigdy nie była przyzwyczajona do komplementów kierowanych w jej stronę),  Lily prychnęła, a Dorcas zgromiła młodych mężczyzn wzrokiem.
- Siadaj, co tak stoisz! – odezwał się w końcu James.
         Robert najpierw spojrzał na stół Ravenclawu, a następnie przebiegł wzrokiem po Gryfonach z innych roczników.
- Myślisz, że nie będą mieli nic przeciwko?
- Nie będą! A jak będą mieli to najpierw będą musieli pogadać z nami – uśmiechnął się Syriusz.
         Krukon wahał się przez chwilę, ale w końcu usiadł obok Marlene i czule objął ją ramieniem.
         W tym momencie Peter wstał od stołu.
- Ja muszę jeszcze zajrzeć do… do biblioteki! Spotkamy się na obronie przed czarną magią! – wyjąkał tylko i odszedł.
         Robert zmarszczył brwi, a Syriusz z Jamesem spojrzeli na siebie.
- To nie przez ciebie, Rob – odezwała się Lena, widząc minę swojego chłopaka.
- Właśnie – przytaknął jej Remus. – On od jakiegoś czasu już tak znika…
- Cóż, nic na to nie poradzimy… - powiedziała zamyślona Dorcas.
- Chodźmy już, bo się spóźnimy na lekcje – rzekła cicho Lily, chcąc uniknąć niewygodnego dla nich tematu.

# # #

         Lily stała między zakurzonymi, wysokimi regałami w bibliotece szkolnej przeglądając jedną z książek. Szybko kartkowała strony szukając potrzebnych jej do wypracowania dla profesor McGonagall informacji. Mimo wczesnej pory za oknem nieopodal, którego stała było już ciemno. Po chwili, zatrzymała się na jednej stronie w połowie książki i zaczęła szybko czytać tekst. Z uśmiechem triumfu sięgnęła do torby, wyjęła z niej kawałek pergaminu i włożyła go w odpowiednie miejsce w książce. Ruszyła w stronę wyjścia chowając ją do torby.
Niespodziewanie na kogoś wpadła. Zanim podniosła głowę, by zobaczyć kto to, poczuła zapach kawy i orzechów. Spojrzała do góry, by upewnić się tylko, że jej podejrzenia są słuszne i ponownie tego dnia jej zielone oczy spotkały orzechowe tęczówki oczu Jamesa.
- Masz szczęście, że nie jestem jedną z tych półek z książkami, bo pani Pince, by cię zabiła – odezwał się z uśmiechem.
- Z całą pewnością mogę powiedzieć, że uratowałeś mi życie narażone na klątwy z jej różdżki – odwzajemniła uśmiech. – A co ty tu w ogóle robisz?
- Luniak wysłał mnie po książkę potrzebną do wypracowania z transmutacji, bo stwierdził, że skoro nic nie robię i czekam na gotową pracę to żebym chociaż się na coś przydał – wytłumaczył.
- Ale jej nie znalazłeś?
- Jak widać…
         Lily zaczęła grzebać w torbie. W końcu znalazła ten tom, którego szukała.
- O tą książkę ci chodzi?
- W takim razie już wiesz, jak możesz mi się odwdzięczyć za uratowanie życia…
         Oboje zaśmiali się
- Wracasz już do Wieży? – zapytał chłopak.
- Tak, mam jeszcze pełno roboty. Te raporty dla Flicha to coś okropnego…
- W każdym razie połowa już nie jest o nas – zaśmiał się.
- No właśnie, coś wyszliście z wprawy!
- Cóż, starość nie radość! – uśmiechnął się szeroko – Chodźmy już, bo Remus będzie się denerwował.
         Ruszyli ku wyjściu. Już po chwili szli zimnym i pustym korytarzem. Co chwila słychać było śmiech Lily oraz głos Jamesa opowiadający śmieszne anegdoty. Byli mniej więcej w połowie drogi, gdy usłyszeli odgłos rozrywanego materiału i dźwięk upadających na ziemię książek.
- O nie, moja torba! – jęknęła Lily, kucając i opierając się jednym z ramion o ścianę.
- Dobrze, że nie miałaś atramentu – odezwał się James i zaczął zbierać opasłe tomy. – Merlinie, gdybym wiedział ile ty tam książek nosisz to wziąłbym od ciebie tą torbę…
         Lily natychmiast zaczerwieniła się. Chcąc to jakoś ukryć zaczęła szukać w wewnętrznej kieszeni szaty różdżki.
- Reparo – wypowiedziała zaklęcie, a szew torby natychmiast wrócił do poprzedniego stanu.
         James wziął torbę i zaczął wkładać do niej księgi.
- Więcej już ci nie pozwolę psuć kręgosłupa! – zaśmiał się.
         Obydwoje wstali, a James zarzucił bagaż na ramię.
- Noszenie tylu kilogramów powinno być zakazane dla takich drobnych osóbek jak ty.
         Lily ponownie się zarumieniła i opuściła wzrok. Nagle poczuła, że James chwyta ją delikatnie za podbródek i zmusza do poniesienia głowy w górę. Pod wpływem jego dotyku w brzuchu poczuła dziwne łopotanie, jakby skrzydełek motyli, a serce zaczęło bić w przyśpieszonym tempie. W końcu zielone oczy w kształcie migdałów spotkały te orzechowe ukryte za szkłami okularów. Jej serce, jeśli to możliwe, przyśpieszyło jeszcze bardziej swój dziki galop.
- Wiesz, Lily… Ja już tak dłużej nie mogę… - odezwał się cicho James, a jego głos wypełnił jej myśli, które skupiły się tylko na jego idealnym brzmieniu, ignorując wszelakie słowa.
- Czego nie możesz? - zapytała szeptem.
- Być tylko twoim przyjacielem. Dłużej udawać, że przestałem coś do ciebie czuć… bo nie przestałem i nigdy nie przestane.
         Lily uchyliła delikatnie swoje malinowe wargi, by coś powiedzieć, ale nie miała pojęcia co. Jej myśli zajmowały tylko te orzechowe tęczówki. Mimo tego zrozumiała jednak sens słów wypowiedzianych przed chwilą przez Jamesa.
         Chłopak nic nie powiedział. Patrzył się tylko głęboko w jej oczy, podziwiając piękną twarz dziewczyny, która z każdym dniem robiła się według niego coraz śliczniejsza. Czując, że taka chwila może już w ogóle się nie zdarzyć zrobił to, o czym od dawna tak marzył, od czego się od tak dawna powstrzymywał – chwycił w swoją dłoń gorący od emocji policzek dziewczyny.
         Reakcja jej organizmu na ten gest była natychmiastowa – serce przyśpieszyło, a w żołądku pojawiło się stado motyli łopoczących mocno swoimi skrzydełkami, zrobiło jej się strasznie gorąco. Zobaczyła, że James przybliża swoją twarz do jej twarzy. Dzieliły ich milimetry. Dziewczyna mogła policzyć małe plamki w tęczówkach Jamesa. Wszędzie czuła jego zapach, wręcz ją otaczał. Poczuła jego ciepły oddech owijający jej twarz. Zamknęła oczy.
         James już miał to zrobić, przybliżyć się o te kilka milimetrów i poczuć smak tak pożądanych przez niego ust, kiedy nad jego głową, chybiąc o cal, przeleciał czerwony strumień zaklęcia. Trafiło w strojący niedaleko nich posąg, roztrzaskując mu marmurową głowę z hukiem.
         Przerażona Lily otworzyła oczy. Nie tego się spodziewała. Zobaczyła tylko odwracającego się do niej tyłem Jamesa. Poczuła, że chłopak przyciska ją ciałem do ściany. Już miała mu coś powiedzieć, kiedy zobaczyła stojącego naprzeciwko nich Snape’a z różdżka wycelowaną w ich stronę i zrozumiała, że Gryfon chce obronić ją własnym ciałem przed kolejnym zaklęciem. Ręka Jamesa powędrowała do kieszeni szaty i po chwili trzymał w niej swoją różdżkę.
- Twoi plugawi przyjaciele nie nauczyli cię tego, że nie rzuca się zaklęcia w plecy przeciwnika, co Snape? – odezwał się Gryfon. Mimo, iż Lily nie widziała jego twarzy, to usłyszała w jego głosie jak bardzo jest wściekły.
         Dziewczyna spojrzała zza ramienia bruneta na swojego przyjaciela, który miesiąc temu proponował jej dołączenie do armii Voldemorta. Spotkała jego czarne - tak bardzo inne od jej zielonych - oczy. Jak zwykle nie wyrażały żadnych emocji, choć wydawało jej się, że przez sekundę wyrażały wielki ból i smutek.
         Snape, zamiast coś powiedzieć, rzucił w ich stronę kolejny urok. James bez problemu zablokował go tarczą. Nie odezwał się, tylko tym razem odwdzięczył się tym samym. Po chwili korytarz wypełnił się kolorowymi błyskami zaklęć. Lily chciała wyjąć swoją różdżkę, ale uniemożliwiał jej to przyciskający ją plecami do ściany chłopak. Wiedząc, że za chwilę, któryś z nich nie zdoła odeprzeć ataku, po prostu krzyknęła:
- DOSYĆ!
         Nie spodziewała się tego, lecz panowie wstrzymali wzajemny atak. Chwilę stali, mierząc się wzrokiem, ale Severus opuścił w końcu różdżkę. Spojrzał na Lily i odszedł. Poczekali, aż jego kroki ucichną.
         W końcu James odwrócił się w jej stronę i odsunął trochę od ściany.
- Lily…
- Nie… Nie ważne… Powinnam dać wam szlaban… Zapomnijmy o tym wszystkim, tak będzie lepiej. Mogę moją torbę?
         Przez cały ten czas, gdy do niego mówiła, głowę miała zwróconą w bok. Wiedziała, że chciała tego pocałunku. Zdała sobie sprawę, że wręcz na niego czekała. Lecz… Czy po tylu latach dogryzek, wiecznych kłótni i słabości Jamesa do randek mogła mu zaufać? Na razie nie była pewna. Wiedziała, że się zmienił. I to diametralnie, ale… Może ona sama tego nie chciała? Może się bała?
         Zobaczyła jedynie, że chłopak zdejmuje torbę ze swojego ramienia i podaje ją jej. Nie chciała za wszelką cenę spojrzeć na jego twarz, bo bała się wyrazu jaki mogła przedstawiać. Chwyciła szybko swoją własność i ruszyła w kierunku, jak jej się wydawało, Wieży Gryffindoru, zarzucając torbę na ramie. Nie obejrzała się za siebie. Gdy tylko skręciła za najbliższy róg korytarza stanęła i oparła się o zimną ścianę. Zsunęła się po niej i usiadła na zimnej posadzce. Była wręcz pewna, że James nie będzie tędy przechodził tylko popałęta się trochę po zamku, więc była spokojna, że go nie spotka.
Po policzku spłynęła jej pojedyncza łza, bo dotarło do niej to, że była stuprocentowo i nieodwołalnie oraz wbrew jakiejkolwiek woli zakochana w Jamesie Potterze.  

# # # 

Jest rozdział. Jestem z niego zadowolona. Dedykuje go osobą, które niedawno zrozumiały, że czują coś do kogoś, kogo od pewnego czasu widują codziennie, a znają od dawna. 

45 komentarzy:

  1. Pomimo tego, że zepsuł tak magiczną chwilę, Severus wciąż jest jedną z wielu miłości mojego życia. *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. musiałam go tam wcisnąć, bo preferuję zasadę "do trzech razy sztuka" :D

      Usuń
  2. Co za Snape ! Musiał przerwać taką piękną chwilę!!
    Świetny rozdział jak zwykle ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no cóż, ktoś musiał! :D
      dziękuję :)

      Usuń
    2. A kiedy dodasz kolejny rozdział, bo tak wchodzę i wchodzę a go niema ;C

      Usuń
    3. już niedługo, obiecuję :D

      Usuń
  3. Piszesz coraz lepiej i lepiej jestem ciekawa jak się potoczą losy lilly i jamsa <333 strasznie podoba mi się twój blog z niecierpliwością czekam na kolejny opek :D :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :D cieszę się, że ci się podoba! :-*

      Usuń
  4. Jak pojawił się Snape moją pierwszą myślą było " o nie, profesor ich złapał, będą mieli szlaban. A nie! Przecież on jest w ich wieku xd" Rozdział dobry, błagam niech lily i james już sie zejdą! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) oj, jeszcze chwila, ale obiecuje, że już niedługo będą razem! :3

      Usuń
  5. Normalnie jakby sytuacja z mojego życia....super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej, to ten ktoś kto ją zepsuł musiał być identycznym gnojkiem jak Sev :<

      Usuń
  6. Kurcze... Jak Snape mógł to zepsuć...
    Rozdział jak zwykle świetny. Z niecierpliwością czekam na następny. Chociaż znalazłam jeden błąd "On chce zamienić w aurorów w Śmierciożerców" tam chyba tego "w" miało nie być...:)
    Ale i tak super.
    http://love-is-magic.bloog.pl/ poczytasz i skomentujesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ktoś musiał :D
      dziękuję :) och, rzeczywiście mi się pojawił błąd, dziękuję za wytknięcie go :D

      czytam, ale nie mogę komentować, bo nie jestem zalogowana ;>

      Usuń
  7. Walnę sobię spamem, nie obrazisz się chyba? :)
    Z racji, że mego blogaszka zgłaszam do katalogu, zajrzyj, bo się opłaca: posegregowane.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak ja kocham spam <3
      zajrzę z przyjemnością :D

      Usuń
  8. już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;D
    http://www.facebook.com/pages/Syriusz-Black/556558734370620

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam małe pytanko. Kiedy następny rozdział ?;> Bo zawsze pojawiały się w niedziele. A teraz to już nie ;<
    A co do rozdziału. Zatłuc, zabić i pochować tego Smarkerusa. gr... wszystko zepsuł ;(
    Więcej cukru ! ;d
    No i świetnie piszesz ^^
    Pozdrawiam Ath :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. następny rozdział już niedługo, obiecuję :) pojawiają się teraz rzadziej, bo mam coraz mniej czasu :<
      Cóż, Smarkeus musiał zepsuć tą chwilę, no musiał! nikogo innego sobie w tej roli nie wyobrażałam ;D
      na koniec dziękuję :)

      Usuń
    2. OoO ! Jeszcze bardziej się nie mogę doczekać ;D Ale rozumiem Cię. Nie ma za co ;) i pozostało tylko czekać. ^^
      Pozdrawiam
      Ath;)

      Usuń
  10. Rozdział super ,bardzo mi sie podoba, oby tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Strasznie mi się podoba ^^ Jak pojawił się Severus to myślałam że kopnę komputer xd

    OdpowiedzUsuń
  12. No cóż... Snape wiele się nauczył od tego dupka Pottera w ciągu tylu lat szykan. Poza tym blog jest świetny i myślę, że będę tutaj częstym gościem.
    Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam pytanie, kto robił ci nagłówek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sama zrobiłam :P a teraz czekam na jakis sensowny szablon! :D

      Usuń
  14. Kiedy kolejny rozdział ?? ; (

    OdpowiedzUsuń
  15. Nowa strona fajna, wszystko super, ale Lily jest tragiczna! Wygląda jak pyzunia.. Ona ma być ładna!! :O

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten dupek Potter to ma dopiero tupet albo najwyraźniej ma problemy z pamięcią skoro zapomniał, że sam robił tak samo i to w dodatku z obstawą u boku.

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy mozemy spodziewać się nowego opka ?? :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Porzuciłaś pisanie:C? Od miesiąca niema new rozdziału ;/

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej. Chciałabym zapytać, czy dalej jesteś zainteresowana oceną Twego bloga, z racji przeterminowania opowiadania. Wydaje mi się, że trochę zamilkłaś, bo nie odpowiadasz czytelnikom na pytania, ale oczywiście pytam, bo to Twoja decyzja. :)
    Ubiegam - tak, jesteś dopiero druga w kolejce, ale blog przed Tobą również jest przeterminowany i autorka też nie daje "oznak życia", więc ubezpieczam się na wszelki wypadek.
    Prosiłabym o odpowiedź pod najnowszym postem na era-krytyki.blogspot.com
    Kłaniam się,
    Issle :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Na era-krytyki pojawiła się ocena Twego bloga [289]. Serdecznie zapraszam do zapoznania się i pozostawienia opinii.
    Pozdrawiam,
    Issle :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Masz nową wielbicielkę opowiadań o Huncowtach i Lily :) Powoli nadrabiam wszystkie rozdziały, ale martwi mnie, że dawno nic nie dodałaś :( Czyżbyś skończyła już tę historię? Mam nadzieję, że nie, bo nie mogę się doczekać nowego posta! Twój styl pisania - nieziemski! Wracam do nadrabiania, dodaję się do obserwowanych i czekam na nowość!! ;*

    Pozdrawiam serdecznie,
    Liley

    OdpowiedzUsuń
  22. Zamówienie wykonane, ale jest raczej gorsze od obecnego szablonu, a więc z góry przepraszam. Essence / land-of-grafic

    OdpowiedzUsuń
  23. Wczoraj przez przypadek znalazłam tego bloga i stwierdzam że ta historia mnie wciągnęła.Muszę przyznać jak komentujący przede mną że masz niesamowity styl pisania.Nadrobiłam już wszystkie notki i mam nadzieje że niedługo zaskoczysz nas nowym rozdziałem.W tym momencie mam najszczerszą chęć zrobić Severusowi o.O!

    OdpowiedzUsuń
  24. Wspaniały rozdział...
    Szkoda, że taką chwilę zepsuł Snape, ale i tak mi się podobało. :D
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Niesamowity rozdział,bardzo wciągający :)

    Dwie nastolatki żyjące w skrajnej rozpuście. Mieszkanki Las Vegas korzystające w pełni z uroków tego miasta. Alkochol, seks i wieczna zabawa.
    http://blaise-georgia.blogspot.com/
    Zapraszamy! :))

    OdpowiedzUsuń
  26. Och, ruszył mnie ten rozdział :) Niezbyt emocjonalnie podchodzę do takich rzeczy, a tutaj proszę - serducho szybciej mi zabiło. Masz lekkie pióro, kolejny plus dla Ciebie, no i lubię Twojego Jamesa. Obserwuję.
    Lily-Syriusz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  27. Serdecznie zapraszam do zabawy w Liebster Award. Zostałaś nominowana przez blog the-evans-history.blogspot.com
    Więcej informacji znajdziesz na podstronie "Autorka" znajdującej się w menu.
    Pozdrawiam.
    (Jeżeli nie lubisz tego typu zabaw, proszę o zignorowanie komentarza i z góry przepraszam)

    OdpowiedzUsuń
  28. Ciekawe dlaczego od tak długiego czasu nie ma notki :<

    OdpowiedzUsuń